Strona główna Profilaktyka Alkohol i tuczące procenty

Alkohol i tuczące procenty

przez admin
Przegryzając kolejne kęsy kanapki skrupulatnie liczymy kalorie. Wyrzekamy się pysznych słodkich przyjemności, odchudzamy się, jemy produkty niskokaloryczne, a wskazówka wagi ani drgnie? Być może najwięcej kalorii nie zjadamy, a wypijamy wraz z morzem napojów. Weźmy pod lupę jeden z najbardziej zdradliwych napitków – alkohol.

Co tuczy najbardziej?

Okazuje się, że największą bombą kaloryczną są drinki. Obfite  w węglowodany, stanowią prawdziwe źródło tak zwanych pustych kalorii. Tak naprawdę najwięcej jest ich nie w samym alkoholu, a w bonusach jakie serwują nam producenci win czy likierów w celu poprawy ich smaku. Tak więc, im słodszy trunek wypijemy, tym więcej kalorii przełoży się na kolejne wałeczki. Podobno najmniejszą wartość kaloryczną wśród napojów z procentem stanowi wino, do najbardziej tuczących zaś, zaliczamy gęste likiery. Zapomnijmy także o wszelkich kolorowych mieszankach z procentami, zwłaszcza tych najpyszniejszych, czyli najbardziej urozmaiconych i najsłodszych.

Mięsień piwny – czy tylko od piwa?

Wszystkie słyszałyśmy o przysłowiowym piwnym brzuszku. Jednak czy za jego powstawanie odpowiedzialne są tylko kolejne kufle piwa popijane w gronie znajomych? Swoją niemałą dawkę kalorii dodają też popularne piwne przekąski – orzeszki, paluszki etc.. Okazuje się, że im więcej alkoholu wypijemy, tym więcej przekąsimy. Wszystko dzięki zawartemu w trunkach etanolu, który wzmaga nasz apetyt. Czy więc rezygnacja z idealnie gaszącego pragnienie trunku musi oznaczać konieczność? Niezupełnie, jeśli unikać będziemy piw ciemnych, zamieniając je na wersje „light”, zawierające znacznie mniejsze pokłady kalorii.

Cudów nie ma

Alkoholu nigdy z czystym sumieniem nie poleci nam żaden dietetyk. W najlepszym przypadku zaleci zachowanie sporego umiaru, który równa się maksimum jednemu drinkowi dziennie. Możemy jednak zastosować parę sztuczek, dzięki którym sprytnie wygramy walkę z ukrytymi kaloriami. Po pierwsze, zawsze rozpoczynajmy zabawę w stanie sytości, unikniemy tym samym podjadania. Po drugie, kolejny kieliszek likieru zastąpmy czerwonym winem, które będzie nie tylko mniej tuczące, ale przede wszystkim dużo zdrowsze. Przed kolejnym piwnym wieczorem przypomnijmy sobie jak sporo ćwiczeń przed nami zanim spalimy jedno duże niewinne piwo. Z pewnością podziała! 

Patrycja Bednarek

Zasubskrybuj I bądź na bieżąco


Mogą Cię zainteresować

Zostaw komentarz

Ta strona wykorzystuje pliki cookie w celu poprawy komfortu użytkowania. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko temu, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Czytaj więcej