Nic bardziej mylnego. To my tworzymy własne emocje, nie pochodzą one z żadnych sytuacji zewnętrznych, od żadnego człowieka, nikt ich nie powoduje oprócz nas samych. Dokładniej, emocje pochodzą wprost z naszych myśli, z przekonań i postaw. Pokaże to na prostym przykładnie z codziennego życia: załóżmy, że umówiłaś się w restauracji na spotkanie z przyjaciółką, czekasz na nią już przeszło 20 minut, a jej ciągle nie ma, co czujesz? Złość, smutek, lęk, poirytowanie? Jeśli pojawia się złość lub poirytowanie to prawdopodobnie pomyślałaś, że przyjaciółka zapomniała o spotkaniu, gdy jednak bardziej się martwisz i boisz o nią, to myślisz o możliwym wypadku, który mógł się jej przytrafić. Zauważ, że sytuacja (czekanie na przyjaciółkę) nie zmienia się, a emocje jak najbardziej w zależności od tego co sobie pomyśleliśmy. Bo to nie fakty powodują nasze zdenerwowanie, lecz nasze przekonania o nich.
Wniosek nasuwa się sam, skoro to my tworzymy wszystkie nasze emocje, my sami też możemy przestać to robić, gdy dane emocje przeszkadzają nam w życiu. Gdy poznamy mechanizm powstawania emocji, okazuje się, że to my mamy nad nimi kontrolę. To jest najważniejsze, zdać sobie sprawę, że to nie emocje sterują nami, tylko my emocjami. Żadna emocja nie bierze się z nikąd, sama też nie ma prawa utrzymać się dłużej, jeśli nie podtrzymujemy jej myśleniem o niej.W swojej pracy oprócz diagnostyki, terapii i poradnictwa psychologicznego, zajmuje się także psychologią menedżerską, a wśród swoich zainteresowań wymienia między innymi psychopatologię ekspresji, w ramach której prowadzi badania rysunków dzieci oraz pacjentów chorujących na schizofrenię.